Wróciłam rano do domu by pożegnać się z Dogiem. Nadal miałam mieszane uczucia co do jego wyprowadzki. Teraz pewnie oddalimy się od siebie jeszcze bardziej, a tego nie chciałam. Nikt by nie chciał. Po schodach strasznie się wlekłam. Bałam się, że gdy wejdę już go nie będzie. W końcu dotarłam do drzwi od mieszkania. Weszłam do środka i rozejrzałam się po salonie, nie było już tam prawie żadnych mebli. Nie ma się co dziwić, w końcu to on je kupił.
Poszłam do jego pokoju. W końcu jeśli jeszcze tu był to gdzie indziej mogłam go znaleźć? Oparłam się o drzwi i spojrzałam na niego smutno. Właśnie pakował drobne rzeczy do kartonów.
- Gdzie będziesz teraz mieszkał?
- Z kumplem.- Podeszłam bliżej i wyjęłam z kartonu nasze zdjęcie w stłuczonej ramce. Nadal je trzymał. Mieliśmy koło 16, oboje się buntowaliśmy tyle, że ja dyskretnie. Rodzice zawsze szczerze wierzyli, że jestem ułożona i grzeczna, a ja nie chciałam psuć ich wyobrażeń. Doug miał łatwiej. Starzy strasznie go rozpieszczali i nie pierdolił się w udawanie grzecznego dzieciaczka. Zaczęło mi się przypominać jak to było.
-kilka lat wcześniej-
- Mamo, tato...Wychodzę z Dougiem, Rogerem i Lizie! - O której będziesz?- Spytała mama swoim przesłodzonym głosikiem.
- Przed ósmą.- Przytaknęła głową i zniknęłam za drzwiami poprawiając kołnierzyk sukienki. Czekali już na podjeździe w "poobdzieranym" wozie.
Zaśmiałam się patrząc na nich w tej katastrofie.
- To w ogóle jeździ?
- Pewnie, że jeździ! Na razie wygląda tak sobie, ale odmalujemy go.- Roger zaczął nawijać co zmieniłby w swoim nowym wozie i jak chce go udoskonalić, ja w tym czasie obeszłam auto dookoła nie mogą uwierzyć, że kupił to coś.
- To najbrzydszy wóz jaki w życiu widziałam.
- Zamknij się już i wsiadaj.- Przesunął swój fotel do przodu tak bym mogła wskoczyć do Lizie. Dziewczyna uśmiechała się szeroko i wyciągała do mnie ręce.
- Chodź mała, jest fajnie.- Wsiadłam do nich i od razu zaczęłam narzekać. Jak to miałam w tamtym okresie w zwyczaju.
- Już ubrudziłam sukienkę!
- Nie pasujesz do nas.- Powiedziała moja przyjaciółka śmiejąc się, a Roger ruszył.
- Zamknij się. Zaraz się przebiorę.- Rozpięłam kilka guzików od sukienki tak by mój biust był widoczny. Rozpuściłam włosy i roztargałam je. Pojechaliśmy na domówkę do ludzi z naszej szkoły.
- Nie obraź się, ale nadal wyglądasz jak moja matka.- Zaśmiała się Liz i zaczęła szturchać ramieniem Rogera by na mnie spojrzał. Zmierzył mnie litościwym wzrokiem i próbował pohamować wybuch śmiechu.
Wcisnęłam z torby obcisłe jeansy i biały podkoszulek. Włożyłam spodnie pod sukienkę i uśmiechnęłam się delikatnie. W końcu jestem sobą.
- No nie! Vivi pokaże cycki!- Wrzasnął Doug.
- Zamknij się. Gówno zobaczysz.- Zdjęłam sukienkę i szybko naciągnęłam koszulkę.
- Zobaczyłem...- Zaśmiał się złośliwie, a ja uderzyłam go w ramię. Weszliśmy do domu. Zaczęłam się rozglądać, wszędzie pełno pijanych dzieciaków, głośna muzyka i zadymione pomieszczenia. Roger podał mi czerwony kubek z piwem. Napiłam się i uśmiechnęłam szeroko.
Po godzinie zrobiło się naprawdę zajebiście. Zachciało mi się śpiewać i tańczyć. Piłam tyle ile mogłam i paliłam z każdym kto chciał się podzielić. Zagadałam do chłopaka, który podobał mi się już od dłuższego czasu i okazał się na prawdę fajny. Stwierdził, że podoba mu się podrasowana wersja mnie i chętnie się ze mną umówi. Przetańczyłam z nim cały wieczór, aż doszłam do wniosku, że muszę znaleźć przyjaciół. Zostawiłam go samego i zaczęłam krążyć po salonie kuchni i przedpokojach. W końcu trafiłam na kogoś znajomego.
- Doug łapczywa szmato! Gdzie jest Lizie?!
- Na dworze.- Złapałam za kolejny kubek z piwem i pokierowałam się do wyjścia. Liz gadała z Rogerem przy schodach. Wcisnęłam się między nich i objęłam oboje. Dou stanął przed nami i wyciągnął aparat.
- Uśmiech frajerzy!- Wyszczerzyliśmy się wszyscy, a flesz błysnął nam po oczach. Zabrałam mu aparat i podałam dziewczynie.
- Teraz my.- Objęłam go za szyję, uniosłam kubek do góry i wystawiłam język. Flesz znów mnie oślepił, a nasze wygłupy zostały uwiecznione na zawsze.
Potrząsnęłam głową przeganiając wspomnienia i spojrzałam na niego smutno.
- Ale będziemy się jeszcze spotykać?- Chłopak zerknął na mnie i uśmiechnął się delikatnie.
- No jasne.- Przytulił mnie mocno chowając twarz w moich włosach. Zacisnęłam palce na jego koszulce i ścisnęłam jeszcze mocniej niż on. Nie wierzę, że to już koniec. Oderwał się ode mnie krzywiąc.
- Pachniesz nim.- Zjebałeś taki fajny moment.
- Skąd wiesz jak on pachnie?
- Perfumy, wóda i papierosy. Nie ciężko się domyślić z kim spędziłaś noc.- Wziął karton i wyminął mnie.
- Nie on jeden wali wódą i szlugami. A po za tym to moja sprawa z kim byłam.
- Masz rację.
- Doug!- Nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć. Wyszedł. Nie rozumiałam jak może się wściekać o coś takiego. Przecież to nic złego.
Wyszłam z jego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Mogłam nie przychodzić.
Poszłam do łazienki. Nalałam pełną wannę gorącej wody i zrzuciłam z siebie wszystko.
Siedziałam w kąpieli kiedy ktoś zapukał do drzwi. No kurwa! Owinęłam się ręcznikiem i poszłam zobaczyć kogo diabli niosą. Spojrzałam przez wizjer. Przed drzwiami stał Axl z gitarą akustyczną. Gdy tylko otworzyłam pchnął drzwi mocniej i obił nią ścianę. Władował się do mieszkania i zaczął się rozglądać za nie wiadomo czym.
- Pogięło cię człowieku?!- Uśmiechnął się szeroko i usiadł na szafce obijając ją swoimi brudnymi buciorami.
- Zbieraj się.
- Gdzie kurde?
- Do studia.
- A ja tam po co?
- Bo bez ciebie Duffiasty zanudzi się na śmierć zanim przyjdzie kolej na jego partie.
- Jakoś wcześniej się nie nudził.
- Tak bywa, ale nie dyskutuj tylko wtłaczaj dupsko w spodnie i idziemy.
- Dobra, dobra tylko nie bij.- Pobiegłam do pokoju i zrobiłam tak jak mi kazał. Ubrałam się w spodenki i biały podkoszulek, uczesałam jakoś konkretnie i wróciłam do Axla. Jebaniec zamiast siedzieć grzecznie na szafce i brudzić tylko w tych rejonach zapuścił się dalej do kuchni i zaczął wyżerać wszystko co mam w lodówce.
- Śniadanie?
- No. Chcesz trochę?
- Daj.- Zabrałam mu kawałek bagietki i wyszliśmy. Do studia nie było wcale daleko więc spokojnie mogliśmy dojść na piechotę. Rose całą drogę podśpiewywał nową piosenkę. Coś tam coś tam "...we been dancin with...Mr. Brownstone..." I tak w kółko.
- Nowy kawałek? - Spytałam zerkając na rudzielca.
- Tia, dobry nie? - Skupiłam się na chwilę. Nieświadomie nuciłam to w myślach od dłuższego czasu.
- Wkręca się.- Powiedziałam cicho i zaczęłam wpatrywać się w swoje buty.- Czemu akurat Brownstone? - zaśmiał się złośliwie odwijając rękawy koszuli. Za późno Axl. Widziałam siniaki. Bierzesz w żyłę. Większość pewnie bierze, ale u Duffa nie ma ani jednego śladu.- Dlaczego śpiewacie o heroinie?
- Nie udawaj. Przecież wiesz.
- Wszyscy w tym siedzicie, prawda?- Rose klasnął w dłonie i wyrwał do przodu.
- Jesteśmy na miejscu! - Zaskrzeczał i wbiegł do środka jakby uciekał. Weszłam zaraz za nim i pokierowaliśmy się do głównego pomieszczenia. Wszyscy już czekali i zaraz po naszym wejściu zaczęło się narzekanie na kolejne spóźnienia Axla.
- Zamknij mordę Steve, dziewczynę przyprowadziłem.- Skrzywiłam się i lekko mu pomachałam. On zaś się rozpromienił i usiadł na kanapie.
- Rose wchodzisz pierwszy! - Krzyknął jakiś zachrypnięty głos i wiewióra zniknął za drzwiami. Poczułam jak ktoś ciągnie mnie za ramię w stronę korytarza. Nie oglądając się wycofałam się za szklane drzwi. Już mnie wywalają? Spojrzałam na ciągnącego i od razu uśmiech wymalował mi się na twarzy. Stanęłam na palcach i przytuliłam go mocno.
- Czemu rano zniknęłaś bez słowa?
- Nie chciałam cię budzić. Przepraszam.- Duff zbliżył się i pocałował mnie delikatnie. To pewnie niedługo przejdzie, ale za każdym razem kiedy mnie całuje, czuje przyjemne prądy.
- Wyprowadził się już?
- Tak.- Znów posmutniałam, ale on tryskał szczęściem.
- Zajebiście, będę mógł cię bzykać w każdym miejscu.
- Jak ci pozwolę.- Skrzywiłam się lekko i znów przeszłam do głównego pomieszczenia.
- No, no gołąbeczki. McKagan dobrze się liże? - Spytał uśmiechnięty Slash, a ja przytuliłam się do mojego blondaska.
- Nie wyobrażasz sobie jak dobrze.- Uśmiechnęłam się łobuzersko i spojrzałam na niego robiąc dzióbek. Musnął delikatnie moje usta i usiedliśmy z resztą na kanapie.
Nagrywali strasznie długo i co jakiś czas zostawiali mnie samą na dłuższą chwilę.- Uroki pracy w studio.
Okropnie się tam nudziłam i obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie zgodzę się na taki numer. Wykręcę się pracą czy coś.
Już tam było ciekawiej.
Wyszliśmy dopiero późnym wieczorem i od razu dobiliśmy do Rainbow.
Tam oczywiście każdy pił, bawił się, a co poniektórzy wymykali się do kibla żeby załadować.
Co ciekawe chłopaki powstrzymali się nawet od przyprowadzania dziwek do naszego stolika. Dobrze, że nie musiałam patrzeć jak któraś uszczęśliwia moich przyjaciół.
Kiedy byłam pewna, że już więcej nie dam rady zaczęłam ciągnąć McKagana do domu.
Było już ze mną na tyle źle, że musiał mnie nieść. Daliśmy radę po za kilkoma potknięciami na podjeździe i w progu, ale to można wymazać z pamięci. Zaniósł mnie do łóżka i zaczął powoli rozbierać. Niestety poległam i zasnęłam zanim skończył.
Obudziłam się w środku nocy, przykryta, w ogromnym łóżku, sama.
Zaczęłam rozglądać się po pokoju, ale McKagana brak.
Poszłam w stronę salonu, zatrzymałam się w przedpokoju i wyjrzałam zza ściany. Duff siedział na ziemi przed stolikiem do kawy i formował kreski z białego proszku. Oparłam czoło o ścianę i zamknęłam oczy. Dziesięć, dziewięć, osiem...tylko nie wybuchnij. Wracaj do pokoju i udawaj, że nic się nie stało.
Cofnęłam się do sypialni i niechętnie położyłam do łóżka. Miałam ochotę tam wrócić i ostro go opieprzyć, ale nadal byłam nikim. Pewnie i tak by mnie nie posłuchał. W końcu ukrywał to. Gdyby chciał żeby ktoś go powstrzymywał robiłby to jawnie, a przynajmniej w towarzystwie "bliskich".
HUBGIFJEWLSDKCJ huvby85oi4prqek;LDSxkmcnjVBHGY.
OdpowiedzUsuńWidziałaś mój poprzedni komentarz? Mam nadzieję xD
Doug się wyprowadza, smutno :c Chociaż go nie lubiłam xD
Ej, no weź. Jak sobie wyobrażam Axla to jakiś taki złośliwy zrzęda z twoimi opisami D:
Oczywiście mam nadzieję, że Vivi stanie się "kimś" i zmieni trochę Duff'a, a może i resztę zgrai.
Ten, przepraszam za gópi komentarz, ale tak już ze mną bywa xD Że komentarzy pisać nie umię :c
Nowy rozdział na its-burning-me-up-inside.blogspot.com, także tego.. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://lets-go-to-bed.blogspot.com/2012/12/rozdzia-5.html ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj to coś w rodzaju informacji na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com/. To dość ważne.
OdpowiedzUsuńDodaj 5, cipo! - Szuchnik.
OdpowiedzUsuńza tą "cipe" sama sobie wymyśl 5 i nie zwracaj mi duży na święta
Usuń*dupy
UsuńAll calories are not absorbed -- which helps to boost our wellness, a lot of people
OdpowiedzUsuńbenefit from natural supplementation like prosolution pills Plus.
I remembered leaving my wet T-shirt hanging off the edge of the pizza.
According to them, and being supportive of
the outcome.
Feel free to visit my blog post - http://Prosolutionpillsexposed.com