wtorek, 25 grudnia 2012

▼ 5. Kiss me hard before you go.

Nie mogłam na niego dłużej patrzeć po tym co wczoraj widziałam. Kiedy tylko się wstałam z łóżka, wyszłam bez słowa choć miałam tego nie robić. Mimo że było dużo za wcześnie poszłam do pracy. Nie chciałam siedzieć do południa w swoim mieszkaniu i patrzeć na puste ściany. Miałabym za dużo czasu na myślenie...
Na miejscu jak co dnia przywitałam się z Rickiem, w przeciwieństwie do niego, nie chciało mi się gadać.
Był jednym z moich przyjaciół, którym lubiłam się czasem pozwierzać, ale nie mogłam powiedzieć mu o moim nowym problemie z Duffem.
Rick świetnie słuchał, niestety słynął z plotkarstwa, a ja nie mogłam pozwolić, by Duff był na językach całego miasta jako ćpun.
- Uśmiechnij się śliczna!- Spojrzałam na niego spod byka i zmarszczyłam brwi.- Co ty znowu taka niezadowolona, przecież ci się układa.
- Źle spałam.- Burknęłam i poszłam zrobić sobie kawy.
- Nie gadaj, pan McKagan tak cię męczy? - Powiedział, a łobuzerski uśmieszek sam wymalował mu się na twarzy jakby miał mi coś sugerować.
- Daj spokój, on nigdy mnie nie zmęczy.- Powiedziałam z nutką sarkazmu w głosie, wstawiłam wodę i nasypałam kawy do kubka. Wyszłam do głównego pomieszczenia, a Rick zrobił swoją minę "nie chrzań tylko mów prawdę". Nie dałam się w to wciągnąć.
- Skończyłeś zmianę?
- Tak, ale...
- Nie chcesz trochę posiedzieć w domu? - Przerwałam mu co było trochę wredne, ale na prawdę bardzo chciałam skończyć tą rozmowę. Było mi z tym źle i natychmiast miałam ochotę zacząć go przepraszać.
- Nie chcesz mówić to nie mów.- Naburmuszył się i wszedł. Usłyszałam głośny gwizd czajnika. Poszłam na zaplecze,  zalałam kawę wrzątkiem. Wzięłam kubek ze sobą i rozsiadłam się w kiczowatym fotelu. Chwyciłam za jakiś magazyn plotkarski i zaczęłam przeglądać. Oczywiście w kolorowych pisemkach nie mogłam znaleźć niczego dla siebie. Znudzona chwyciłam za którąś z kolei gazetę i przyjrzałam się okładce.
Cholera nie dawałam znaku życia od prawie dwóch miesięcy. Matka mnie zabije. 
Rozejrzałam się za oknem, wstałam i wyszłam na zewnątrz. Pomaszerowałam prosto do budki telefonicznej na drugą stronę ulicy.
Wrzuciłam do automatu trochę drobnych i wybrałam numer. Po kilku sygnałach odezwał się znajomy głos.
- Lizie, co ty do cholery robisz w moim domu?! - Powiedziałam nerwowo. W końcu co moja przyjaciółka mogła tam robić pod moją nieobecność. 
- Pilnuję Jasona... Boże gdzie ty się podziewasz?! Nie ma z tobą żadnego kontaktu, każdy się martwi, a twoja matka wychodzi z siebie.
- Przepraszam, nie miałam czasu.- Powiedziałam cicho.
- Nie pieprz. Gadałam z Dougiem, dużo się u was działo. A to, że masz nowego faceta nie znaczy, że masz się nie odzywać! - Przez chwilę w słuchawce panowała grobowa cisza, aż Liz znów zaczęła nawijać dużo radośniejszym głosikiem. Taka już była. Zmieniała humor w kilka sekund, co udzielało się innym. Czasem potrafiła roześmiać się w najbardziej krytycznej sytuacji.- Ale dobrze, że dzwonisz. Gadaj co to za facet?
- Nie twoja sprawa.
- Przestań! Nie chcesz żeby się starzy dowiedzieli?
- Mniej więcej.- Zaśmiała się do telefonu.
- Mi możesz powiedzieć. Jaki on jest?
- Duży. Prawie dwa metry. Ma na imię Duff.
- To wszystko?! - Krzyknęła piskliwie wyraźnie zawiedziona.
- Na razie tak. Zawołaj Jasona do telefonu.- Znów zrobiło się cicho. Oparłam się o szklaną ścianę czekając na kogoś po drugiej stronie.
- Halo?
- Cześć młody, jak się trzymasz? Słyszałam, że masz niańkę. Nie jesteś na to za duży?
- Jest okej, wiesz jacy są rodzice. Chciałbym żebyś tu była. Oprócz Liz nie ma komu dokuczać. Po za tym kupiliśmy psa, takiego jak zawsze chciałaś. Wabi się Benson i już zdążył zdemolować ci pokój. Zapomniałem zamknąć drzwi...- Zrobił krótką przerwę na wzięcie oddechu i kontynuował podekscytowany.- Doprowadziłbym go dla ciebie do porządku gdybyś wróciła.- Zaśmiałam się.
- Powiedz mi tylko czy moje płyty są na miejscu.
- No...wiesz...Mam je u siebie. Nie mogły się kurzyć.
- Nie zniszcz ich!
- Jeśli chcesz to mogę ci je oddać.
- Niby jak?
- Wiesz, za tydzień mam ferie. Mógłbym wpaść na kilka dni i przy okazji ci je oddać.- Uśmiechnęłam się sama do siebie, przed oczami stanęła mi wizja tego co mogłoby się dziać. Miał już 16 lat, więc mogłabym spokojnie puścić go w miasto. Po za tym, jest moim bratem, nie zginąłby. Wróciłabym na jakiś czas do swojego mieszkania i nie denerwowałabym się tym gdzie szwenda się Duff i co robi kiedy nie patrzę.
- Starzy wiedzą?
- Powiedzieli, że jeśli się zgodzisz to mogę.
- Więc powiedz im, że przyjadę do po ciebie i zabieramy psa.
- Dzięki! Jesteś najlepsza!
- A, i powiedz jeszcze, że ich kocham. Muszę iść.
- Vivien! - Nie dałam mu dokończyć, odłożyłam słuchawkę i wróciłam do salonu.

Wieczorem wróciłam do domu, gdzie Duff czekał już z kolacją. Zamówił spaghetti na wynos w jakiejś knajpie, ale liczy się gest.
Usiedliśmy razem do stołu w grobowej ciszy, ale ktoś musiał w końcu to przerwać.
- Duff?
- Hym...
- Muszę pojechać do Medford na kilka dni.
- Po co?
- Nie długo zaczynają się ferie, a ja obiecałam bratu, że wezmę go do siebie na ten czas.
Wrócę w przyszłym tygodniu, ale do swojego mieszkania.- Uśmiechnęłam się delikatnie, ale on wciąż wyglądał smutno.
- Nie mógłbym cię odwieźć?
- To chyba nie jest dobry pomysł.- skrzywiłam się i zaczęłam uciekać wzrokiem.
- Wstydzisz się mnie.
- Nie,  po prostu nie wiem czy wytrzymasz tam bez dragów. - Duff schował twarz we włosach i zaczął nerwowo miętolić serwetkę.
- Od kiedy wiesz?
- Wczoraj cię widziałam.
- Powiedziałaś komuś? - Spytał przerażony.
- Nie, i nie powiem. Nie chce cię wkopać.
- Nie mam z tym problemu. Mogę spokojnie wytrzymać.- Na mojej twarzy wymalował się grymas. Chciałam go zabrać, ale znając moich starych uprzykrzyliby mu cały pobyt.
Nie przepadali za wyzwolonymi ludźmi, a on jest jednym z nich. Z resztą ojciec nadal wierzy, że do ślubu  będę dziewicą, gdyby się dowiedział zabiłby każdego faceta z którym spałam. Pewnie dla pewności wbił by mnie w pas cnoty.
- Nie chcesz poznawać mojej rodziny uwierz mi. Obiecuję, że ci to wynagrodzę, a co do prochów jeszcze pogadamy.- zrobiłam groźną minę, a on wstał i przyciągnął mnie do siebie promieniejąc.
- Mówiłem ci , że cię kocham?
-  Nie przypomina sobie.- uśmiechnął się delikatnie i mnie pocałował. Postanowiłam, że nie będę robić scen.
Nie przekonałam go do rzucenia dragów do póki sam nie zrozumie, że są złe. Z resztą cały zespół ćpa, lepiej od niego. Prędzej czy później wpakowaliby go w to od nowa.
- Kiedy dokładnie jedziesz?
- Za dwa dni.
- W takim razie pójdziesz jutro ze mną i z chłopakami Rainbow? Poznasz Neila, Lee i Sixxa!
- Nie pieprz. Tych z Mötley Crüe? - McKagan przytaknął głową, a mi zrobiło się ciepło w środku na samą myśl.- Pewnie, że idę!- Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go mocno. Oparł głowę o moją skroń. Zaczął muskać ustami moje ucho mrucząc. Ktoś chyba ma ochotę na seks! Zaśmiałam się w myślach i pocałowałam go wplatając palce w jego wiecznie po kołtunione włosy. Odwzajemniał każdy pocałunek i dotykał mnie w sposób, którego nie znał żaden z jego poprzedników. Zdarłam z niego koszulę, a on bez pierdolenia podciągnął moją spódniczkę i zaczął jeździć dłońmi po moich pośladkach. Zanim się obejrzałam byliśmy przy ścianie korytarza prowadzącego do sypialni. Podniósł mnie za uda, oplotłam go nogami w pasie,  zaczęłam gładzić dłońmi jego szyję i kości policzkowe. Wszedł do sypialni i posadził mnie na komodzie przy czym strącił lampę. Zaśmiałam się głośno przyciągając go do siebie. Nasze usta znów złączyły się w namiętnych pocałunkach. Zdjęłam swoją koszulkę, a on rzucił mnie na łóżko. Czułam się przy nim jak porcelanowa laleczka. Był ogromny i mógł robić ze mną co mu się podoba, a dostrzegałam to dopiero w takich momentach.

[...]

Byliśmy już spóźnieni, ale kogo to obchodziło? Dobra, mnie. W końcu to ja opóźniałam, poznanie jednego z lepszych zespołów Glam Rockowych. Duff miał wywalone, po pierwsze już ich znał, a nawet był z nimi w trasie. Po drugie był gwiazdką i mógł się zawsze i wszędzie spóźniać, a przynajmniej tak twierdził.
Włożyłam białą koszulkę odsłaniającą jedno ramię i spodenki, do tego rozwalone trampki. Pomalowałam usta lekko czerwoną szminką, a McKagan szarpnął mnie za ramię i wyciągnął z domu z tekstem "jesteś już ładna, idziemy pić!". Dzisiaj wzięliśmy czarnego Dodgea Hemi Challengera należącego do Duffa. Co prawda byłam temu przeciwna, bo zdążyłam poznać go na tyle, żeby wiedzieć, że dziś zaleje się tak, że będziemy wracać taksówką, albo po prostu go rozwali.

Weszliśmy do Rainbow za rączkę jak na parę przystało i poszliśmy na stałe miejsce w kącie. Wszyscy już pili ze striptizerkami na kolanach, ale przecież mi to nie przeszkadza. Uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam, a Duff mnie przedstawił.
- To jest Vivien.
- Cześć chłopaki.- Podałam rękę każdemu z nich, a oni przedstawili się po kolei. "Vince, Nikki i Tommy". Rozejrzałam się dookoła, kogoś mi tutaj brakowało.
- Nie ma z wami Micka?
- Dziś nie miał czasu.- Skrzywił się Vince. wzruszyłam ramionami i zajęłam miejsce obok niego. Spojrzałam w stronę sceny. Jak zawsze zniewalająco piękne dziewczyny wywijały się przy rurach. Tradycyjnie musiałam się zagapić jak reszta facetów.
Po kilkunastu minutach wgapiania się szturchnęłam Duffa i poprosiłam by mnie przepuścił. Wyszłam i oparłam się o stolik szczerząc się do Vincea.
- Chcecie coś do picia?
- Coś mocnego!- Krzyknął Vince, a Duff przyciągnął mnie za rękę i uśmiechnął się delikatnie.
- Poproszę Jacka skarbie.- Puściłam mu powietrznego całusa i poszłam w stronę baru.
Zostałam zignorowana przez barmankę i musiałam poczekać, aż wróci barman. Na szczęście on wiedział jak się mną zająć. Wzięłam kilka butelek Danielsa i wróciłam do stołu. Postawiłam je na środku i zagarnęłam jedną dla siebie. Wlazłam na brzeg kanapy i przekroczyłam Duffa stając na moim poprzednim miejscu, między nim, a Neilem. Usiadłam, otworzyłam butelkę i wzięłam kilka łyków słuchając komentarzy na temat mojego tyłka. Podsunęłam butelkę McKaganowi, w końcu sama nie dałabym rady tego wszystkiego wypić.
Chyba pierwszy raz tak dobrze się z nimi bawiłam. Do tej pory w towarzystwie Duff prawie się do mnie nie odzywał, a jak już to na osobności, tym razem nie puszczał mnie ani na chwilę. Zajmował mój język czymś zupełnie innym niż rozmowa, a kiedy dawał mi odetchnąć gadałam z Vincem i Tommym.
Okazało się, że plotki krążące o nich po mieście to stek bzdur. Żaden nie gapił mi się w cycki, mogliśmy spokojnie pogadać, na każdy temat, a Nikki nawet pochwalił się nową dziewczyną. Stwierdził, że bardzo ją kocha i odesłał striptizerkę grzejącą miejsce na jego kolanach ze stówą w staniku. Zastanawiałam się czy Duff też odwala takie numery kiedy nie ma mnie przy nim, z drugiej strony nie będę suszyła mu głowy dopóki  go nie przyłapię.
- Vivi, nie chciałabyś zagrać w naszym teledysku?- Spytał ni stąd ni zowąd Vince.
 - Do jakiego kawałka? 
 - Home sweet home. Masz idealną urodę.- Uśmiechnął się szeroko i pogłaskał mnie po kolanie. 
 - Nie chciałaby.- burknął Duff, ale zaraz dostał kuksańca w bok.
 - Chciał powiedzieć z przyjemnością! - wyszczerzyłam białe ząbki i napiłam się jeszcze daniesla. 
 - Na razie to nic wielkiego, ale jak dobrze ci pójdzie to zagrasz w jeszcze jakimś. Właśnie piszemy kawałki na nowy album i świetnie nadawałabyś się do Girls Girls Girls. 
 - Cudownie! - wtuliłam się w mojego Kagańca z szerokim uśmiechem na mordce. 
 - Jak znam Neila, wszystko będzie ociekało seksem!- naburmuszył się Duff, a ja zaśmiałam się złośliwie.
 - Twoje dziewczyny zawsze grają w teledyskach! 
 - Mojego zespołu! 
 - Więc ja będę wyjątkowa. - Znów się zaśmiałam i pocałowałam blond zazdrośnika. 
 - Daj mi znać gdzie i kiedy mam być.- Puściłam chłopakowi z Motley perskie oczko i wróciłam do wymiany śliny z Kagańcem. 



Otwarłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz McKagana. Jak nic to najpiękniejszy widok na świecie! Pogłaskał mnie po policzku, a ja przysunęłam się do niego.
- Nie jedź.
- To tylko kilka dni.
- Sam się nie zadowolę.- Zrobił smutną minkę, a ja przygryzłam nerwowo wargę wyobrażając go sobie z jakąś inną laską. Przegoniłam te myśli, objęłam go wokół szyi i pocałowałam delikatnie.
- Jak wrócę, nie wypuszczę cię z łóżka.
- A twój brat? - Zapytał mrucząc przy tym.
- To duży chłopiec, jakoś sobie poradzi.- Zaśmiałam się cicho i znów go pocałowałam. Poleżeliśmy tak kilka  minut, aż zepsułam chwilę narzekaniem "że muszę iść, bo będą korki" i takimi tam. Duff poszedł do kuchni robić śniadanie, a ja się pakować. Wzięłam trochę ubrań i najpotrzebniejsze rzeczy. Przebrałam się w kwiecistą sukienkę, żeby rodzice nadal mogli oglądać lepszą wersję mnie.
Wzięłam torbę i przeniosłam się do blondynka. Położyłam rzeczy pod stołem i usiadłam na blacie.
Duff stanął między moimi nogami i wpił się w moje usta. Objęłam go za szyję i poczułam jak palce jednej ręki wplata w moje włosy, a drugą buszuje pod spódnicą. Zaśmiałam się przez pocałunek, zjechałam dłońmi do jego pasa i zaczęłam dobierać się do rozporka. 
- Korki tak?- Spytał ironicznie.
- Jebać to! - Wpiłam się w jego usta z większą namiętnością rozpinając rozporek. Na szczęście nie miał nic pod spodem. Opuściłam spodnie po czym zacisnęłam dłonie na jego pośladkach. Uśmiechnął się łobuzersko i położył mnie na stole. Podciągnął moją sukienkę do góry i zdjął białe stringi z koronki. [....trolling, więcej nie piszę xD...]






nowe postacie ----------->

6 komentarzy:

  1. Cuuuudo *-* Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem, mam nadzieję, że jak najszybciej :))

      Usuń
  2. AAA, KOCHAM TO OPOWIADANIE, MÓWIŁAM CI JUŻ? JESTEŚ BOGIEM, UŚWIADOM TO SOBIE, SOBIE, JOOOŁ!
    Heheszki.

    + Nowy kawałek na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com. Zapraszam serdecznie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wchodzę tu codziennie po parę razy z nadzieją, że pojawił się nowy rozdział. : )

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nowy post, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń