sobota, 24 listopada 2012

▼2.No, nothing else matters. Just to be with you.

- Jak ty się właściwie nazywasz?
- Vivien.
- Fajnie. To gdzie chcesz iść, Vi? 
- Do baru. Zaciemnione miejsca z ciężką muzyką w połączeniu z alkoholem to coś dla mnie.- Uśmiechnęłam się lekko, a on skwitował to śmiechem. Od początku wiedziałam, że ten pomysł mu się spodoba. W razie gdybym okazała się nudziarą mógłby się upić i zacząć mnie ignorować.
- Picie od południa? No proszę, mamy coś wspólnego. 
Przez  resztę drogi nie rozmawialiśmy dużo. Ja nie wiedziałam jak zacząć, a on nie wykazywał zainteresowania. Kiedy tylko weszliśmy do baru, McKagan wskazał mi miejsce w kącie i zamówił dwie margarity.
- Wiesz, że wystarczyłoby mi zwykłe piwo.- Powiedziałam popijając drinka.
- Piwem szybko cię nie odurzę, a mam jeszcze plany co do ciebie.- Rzucił żartobliwym tonem, a ja starałam się nie wybuchnąć śmiechem. 
- No to masz problem, bo mam mocną głowę. 
- Cholera, niszczysz mi wieczorne plany.
- Takie jak wczoraj? 
- Za kogo ty mnie masz?- Uniósł brew do góry uśmiechając się łobuzersko. Cholera.Wydaje mi się czy ja się rozpływam? Wzięłam kolejnego łyka drinka  i schowałam ręce pod stół. Nie wiedzieć czemu kiedy na niego patrzyłam dłonie zaczynały mi się trząść. 
- Nie wiem. Muszę cię najpierw poznać. 
- Wow. Pierwsza laska, która chce mnie poznać odkąd zrobiłem się sławny. Fajnie.- Zrobiło mi się go trochę szkoda. Nigdy nie wiedział czy ktoś się z nim zadaje z powodu sławy czy na prawdę go lubi. Ty musisz być inna. Pokaż mu, że chcesz traktować go jak równego sobie. Oczywiście nigdy nie będziemy sobie równi, bo on coś osiągnął, a ja stoję w miejscu.  
- Więc co dokładnie chcesz wiedzieć? W jakim rozmiarze noszę buty, jakiego lakieru do włosów używam? 
- Myślałam raczej o twojej  osobowości...
- Ups, to może zająć dłuższą chwilę.- Powiedział z nutką niechęci, a ja od razu posmutniałam.- Żartuję! Jest mi to nawet na rękę.- Znów wyszczerzył kły w szerokim uśmiechu i wypił drinka. 
- Już wiem, że lubisz robić sobie jaja.
- I do tego świetnie tańczę! - Zrobił dzióbek i zaczął kręcić głową jak niedorozwój. 
- Mhym. Już to widzę!- Zaśmiałam się i dokończyłam drinka. 
- Pokażę ci.- Wyciągnął do mnie rękę, a ja po chwili zawahania złapałam go mocno i ruszyliśmy na parkiet. Grali Kiss me quick Elvisa. Czyli idealną piosenkę do energicznego tańca. Duff zaczął przebierać nogami w rytm muzyki. Złapał mnie mocno w pasie i po mistrzowsku poprowadził. Zrobił mną mnóstwo piruetów. Wpuścił mnie między nogi i wyciągnął za ręce. Przy końcu piosenki trochę się zdenerwowałam. Muzyka zaczynała spowalniać, a my się zatrzymaliśmy, do tego Duff był coraz bliżej mnie. Dopiero teraz zaczęły trafiać do mnie słowa piosenki i zorientowałam się o czym jest. Przy ostatnim "Kiss me quick." McKagan cmoknął mnie szybko w policzek szepcząc:
- Dzięki za taniec.- Natomiast ja dostałam wypieków, które paliły mnie po twarzy i nie mogłam nic wykrztusić.To było kilka sekund, których pewnie nigdy nie zapomnę. W końcu się ocknęłam rzucając marne:

- Spoko. 
- Co chcesz teraz robić? 
- A która godzina? 
- Szósta dochodzi.
- Kurwa, znów spóźniłam się do pracy. Trudno Rick mnie zastąpi.- Uśmiechnęłam się cwaniacko i kontynuowałam.- Wiesz z dachu mojego domu widać całe Sunset Strip...może kupimy jakiś alkohol i...- Nie dał mi skończyć. Wtrącił się zaraz po alkoholu. 
- Świetny pomysł!- Złapał mnie mocno za rękę i ściągnął z parkietu. Rzucił forsę na stół i już nas nie było. 
- Jesteś powalony. 
- Ale za to mnie kochają...
- Ciekawa jestem kto!- Zaśmiałam się i zaczęłam wyprzedzać ciągnąc go w stronę monopolowego. Tam kupiliśmy kilka piw i Nightrain'ów, które otworzyliśmy zaraz po przekroczeniu progu sklepu. Tym razem mordka mi się nie zamykała. Cały czas któreś z nas wyciągało nowe tematy. Gadaliśmy o muzyce, filmach, innych ludziach i rzeczach, które chcemy zrobić. Duff chyba  mnie polubił, a przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy biliśmy już przy mojej kamieniczce puścił mnie przodem po schodach pożarowych, a chwile później zorientowałam się, że wlepia gały w mój tyłek!
- Ejej! Bo cię kopnę! 
- W twarz?! 
- Tak! - Zaśmiałam się, a on zrobił przerażoną minkę. 
- Zamykam oczy!- Wrzasnął i kontynuował wspinaczkę przez co musiałam iść szybciej żeby się z nim nie zderzyć. 
Dostaliśmy się na górę, a ja rozłożyłam ręce i wzięłam głęboki wdech. 
- Witam w moim królestwie!- Wzięłam od niego zakupy i przeszłam za komin w stronę materaca, który zostawiłam tam dawno temu z Dougiem. 
- Gdzie leziesz mała?- Pobiegł za mną. Oboje usiedliśmy na materacu opierając się o ścianę z czerwonych cegieł. Otworzyłam kolejnego Nightraina i od razu wypiłam pół. Oparłam się o ramię McKagana i podałam mu butelkę, którą opróżnił do końca. 
- Patrz tam. Budka z Hamburgerami!- Powiedział wskazując palcem. 
- Faktycznie...wiesz chyba zgłodniałam. 
- Napij się.- Wymruczał podsuwając mi kolejną butelkę. Oczywiście nią nie pogardziłam. Pijąc ciepłe już piwo wstałam i oparłam się o murek przy krawędzi. 
- Zajebisty widok.- Chłopak podniósł chudą dupę i stanął za mną patrząc w tą samą stronę. 
- Pewnie, że tak.- Chwycił mnie w pasie i oparł głowę na moim ramieniu, a ja policzek na jego czuprynie. W takiej pozycji staliśmy dłuższą chwilę kiwając się delikatnie na boki i podziwiając dzielnicę. 



W ciągu godziny opróżniliśmy wszystkie butelki, a skoro nie było już czego pić to wypadałoby wracać. Wstałam z materaca chwiejąc się na nogach i odwróciłam się do niego. 
- Dobra, ja idę do domu. 
- Czekaj, odprowadzę cię.- Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu rękę. 
- Schodzisz pierwszy i mnie ubezpieczasz.- I zeszliśmy. Oczywiście Duff znów podziwiał moją dupę, ale tym razem jakoś mi to nie przeszkadzało. Weszłam na klatkę schodową, a on zaraz za mną. Kiedy wchodziliśmy po schodach wbił mi palce w żebra co było połączeniem łaskotek z dziwnym bólem. Od razu wyskoczyłam do przodu piszcząc. Zatrzymałam się pod drzwiami i spojrzałam na niego. 
- Dobranoc McKagan. 
- Nie zaprosisz mnie?- Pokiwałam przecząco głową i otworzyłam drzwi. 
- Czekaj.- Powiedział cicho i złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego, a on delikatnie mnie pocałował. Zaczęłam odwzajemniać pocałunek coraz bardziej wpijając się w jego usta, ale w tedy po korytarzu rozniósł się głos Douga "Co tak wcześnie skarbie?" Kurwa jakby nie mógł powiedzieć po imieniu! Duff oderwał się ode mnie i spojrzał w głąb mojego mieszkania. 
W stronę drzwi kierował się Doug z zmarszczonymi brwiami. 
- To ja już pójdę.- Powiedział blondyn i zszedł po schodach. 
- Duff czekaj! Może jednak wejdziesz?- Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie smutno. 
- To chyba nie jest najlepszy pomysł.- Powiedział szybko i wyszedł. Nie zamierzałam go gonić. Nie mogłam wyglądać jak desperatka. Weszłam do domu zamykając drzwi. 
- Cholera jasna Doug! Nie mogłeś poczekać?! 
- Przepraszam nie wiedziałem, że z kimś jesteś. 
- Jeszcze to "skarbie"...- Schowałam twarz w dłoniach i oparłam się o ścianę. 
- Przecież cię przeprosiłem! 
- Nie odzywaj się do mnie! Gunsi za kilka dni zaczynają trasę! Już więcej go nie spotkam!- Wyminęłam go szybko i zamknęłam się w swoim pokoju. Boże za co?! Duff na pewno mnie polubił. Musiał mnie polubić! W końcu mnie pocałował, nie mógł być aż tak pijany! Rzuciłam się na łóżko i schowałam twarz w poduszce. 

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Wstałam niechętnie z łóżka i podeszłam do lustra. Totalny busz na głowie i tusz rozmazany po policzkach. Zajebiście. Zdjęłam buty, o których na śmierć zapomniałam wczoraj i zostawiłam je na środku pokoju. Wyszłam do salonu i jak na złość siedział tam Doug. Na mój widok lekko zbladł wytrzeszczając oczy. 
- Co ty robiłaś dzisiaj w nocy? 
- Spałam kurwa!- Przeszłam obok i zamknęłam się w łazience. Od razu zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic.  Nie chciało mi się nawet myć. Po prostu stałam rozkoszując się wodą spływającą po moim ciele. Ogarnij się dziewczyno! To tylko jeden dzień przelotnej znajomości. Dzisiaj pewnie już o tobie nie pamięta. Fajnie się z nim gadało, ale dla kogoś takiego jak ty jest nieosiągalny. Daruj sobie i nie myśl o nim więcej. Przetarłam twarz i zaśmiałam się z rozpaczy. Nie myśl więcej o członku ulubionego zespołu. Łatwo powiedzieć! Pod prysznicem doszłam do siebie i zaczęłam zbierać się do pracy. W końcu nie chciałam wylecieć. Włożyłam obcisłe spodnie i czarną koszulkę idealnie opinającą biust. Zrobiłam warkocz na bok, włożyłam jakieś buty na obcasie i wyszłam. 
Wraz z przekroczeniem progu studia naraziłam się na mnóstwo pytań Ricka, ale widząc moją minę tylko podszedł bliżej i przytulił mnie delikatnie. 
- Nie będę cię tym męczył, ale jak chcesz się wyżalić to wal. 
- Chce się napić! 
- Wiesz, że jeśli szef wpadnie na kontrole będzie draka. 
- Wczoraj było zajebiście. Całowaliśmy się, ale Doug nam przerwał mówiąc do mnie jak do swojej dziewczyny, a Duff się spłoszył i poszedł.- Powiedziałam na jednym oddechu cały czas patrząc w to samo miejsce. 
- Skoczyć ci po 0.5 czy 0.7 ?
- Wszystko jedno.- Usiadłam, a Rick pobiegł do monopolowego. To był świetny kumpel. Zawsze wiedział co i jak. Czasem miałam wrażenie, że rozumiemy się lepiej niż z Dou. Usiadłam na parapecie i znów wyglądałam przez brudne okno. Miałam zapomnieć, ale wciąż stoi mi przed oczami wychodzący McKagan. Przecież nie mogłam się tak szybko zakochać! Mózgu daj mi spokój! Podciągnęłam nogi pod brodę i starałam się zająć myśli czymś innym. 
Zastanawiałam się czy zapłaciłam wszystkie rachunki, kiedy ostatnio dzwoniłam do mamy, ile wynosi pierwiastek z 10 000. Nagle wszystko zrobiło się takie ciekawe i warte rozważania, ale gdzieś tam w środku dalej było mi smutno, że już się nie zobaczymy. 

2 komentarze:

  1. Widzę, że ktoś tu nawiązuje do swojej mocnej głowy. Ćwiartka w dwie sekundy, a to co tutaj jest to chyba to samo, nie?
    Tak w ogóle to już mówiłem, że to najzajebistsze co mogłaś wymyślić, i Tomuś król wie, że oni i tak się spotkają.
    Dziękuję, następny proszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tatatatattatatatatata. Weź się wypromuj, bo to opowiadanie jest jednym z lepszych! A ja wiem co mówię, prawie zawsze xD
    Więc tak, Doug zjebał wszystko, kurwa. O panie, jaki to jest debil.
    A duff się spłoszył, no! Tak nie może być!
    Oni się spotkają, nie? W sensie, że Vivien i Duff, bo jeśli nie, to może być źle... Z tobą. Ale jakby się nie spotkali, to nie byłoby sensu w opowiadaniu.
    Więc czekam na te ich spotkanie, bo wydają się być zajebistą parą! <3

    OdpowiedzUsuń